Przemyślenia Weroniki #2- CZY DAŁAM RADĘ?

Tęęęskniłam! Nawet nie wiecie jak bardzo. Ale chyba potrzebowałam takiej przerwy na poukładanie sobie wszystkiego od początku. Ale już jestem z burzą pomysłów i nowym nastawieniem. ;) (OSTRZEGAM, TEN POST BĘDZIE BARDZO DŁUGI, POLECAM PÓJŚĆ PO POPCORN) Jednakże przejdźmy do meritum sprawy. Jeśli jesteście ze mną trochę dłużej to mogliście wywnioskować, że niesamowicie mocno stresowałam się pójściem do nowej szkoły i zaczynaniem wszystkiego od nowa. I tutaj chciałabym na chwilę się zatrzymać i poprosić Was żebyście przeczytali notkę mówiącą o moich odczuciach jeszcze PRZED rozpoczęciem roku szkolnego i o tym, z czym musiałam się zmierzyć. Mówię o tym dlatego, że dzisiaj chciałabym się skupić na tym, jak się czułam 31 sierpnia i w późniejszych dniach aż do dzisiaj i na końcu opowiedzieć o pewnym eksperymencie, który przeprowadziłam na samej sobie. ;)
Już nie wspomnę o tym, że przez całe wakacje się stresowałam, 37529 razy chciałam zrezygnować i się poddać, AL PRZEJDĘ JUŻ (tak jak mówiłam) DO OSTATNIEGO DNIA WAKACJI. Bo chyba dopiero wtedy sobie uświadomiłam co tak naprawdę się zaraz stanie. Z jednej strony chciałam wykorzystać go jak najlepiej, ale cały czas coś mnie zatrzymywało. CZUJECIE TEN BÓL?? Więc suma summarum kupiłam sobie czekoladę i ryczałam, oglądając bajkę. Tak, bajkę. Wieczorem jednak stwierdziłam, że może się zainteresuje z kim chodzę do klasy i w tym momencie ogarnęłam, że byłam dodana do grupy klasowej o której nie wiedziałam, bo przecież PO CO WERKA PATRZEĆ NA POWIADOMIENIA Z FACEBOOK'A I POZNAĆ KOGOŚ SZYBCIEJ, PFFF, YOLO, NIE? Wkurzyłam się na samą siebie i wyłączyłam wszystko. :)) Aż w końcu usłyszałam dźwięk messengera, wzięłam telefon z myślą, że znowu ktoś napisał coś w stylu "Jak się czujesz, że jutro do szkoły????", ale na szczęście było to coś, co odmieniło mój- moja nowa klasa. Ja oczywiście palpitacja serca, ręce żyły własnym życiem, a mózg myślał co by tu sensownego napisać. Stwierdziłam, że teraz albo nigdy. No i wysłałam! Już nawet nie pamiętam co, nieistotne, ważne jest to, że potem zaczęliśmy wszyscy normalnie rozmawiać. Nie ukrywam, że trochę mnie to uspokoiło, ale przecież jutro trzeba tam iść i być fizycznie! Zgadnijcie kto w nocy nie mógł zasnąć, HE HE. OKEJ, W KOŃCU POSZŁAM SPAĆ.
1 września. Czy to już koniec świata? Mój mózg wtedy wykrzyczał "TERAZ JUŻ NIE MASZ WYBORU, IDZIESZ TAM, PORADZISZ SOBIE!". A że jestem grzeczną osobą to posłuchałam i poszłam.  W drodzę stwierdziłam, że nie mogę dać stresowi sobą pomiatać i wchodząc do klasy z uśmiechem, ze wszystkimi się przywitałam. BYŁO FAJNIE.Naprawdę jak na pierwszy rzut, było mega spoko. Co prawda jak miałam rehabilitacje w ten sam dzień to pani powiedziała, że jestem tak spięta, że nie jest w stanie zrobić ze mną żadnych ćwiczeń haha. Ale było dobrze.
Ale to tak naprawdę piątek był takim całym, pełnym dniem w szkole. Porozmawiałam wtedy trochę więcej z dziewczyną, z którą siedzę w ławce do teraz i okazała się przesympatyczna i kochana! Nie chce rozwodzić się nad każdym dniem, dlatego, W SKRÓCIE, moja klasa to mocne 11/10. :D Wszyscy przemili, pomocni i z genialnym poczuciem humoru!
Powiedzmy, że temat pt. "klasa" mamy już zamknięty, PRZEJDŹMY DO NAUCZYCIELI. Szczerze? Myślałam, że będzie gorzej, to była w sumie druga rzecz, której bałam się najbardziej, ale podobnie jak wcześniej- nie było czego. Mam wrażenie, że oni czasem stresują się bardziej ode mnie, haha. Ale ogólnie, póki co, jest bardzo dobrze. Wydaję mi się, że nie uczą w szkole 'z przypadku', tylko z powołania (albo dobrze udają :P).
A nauka? Jeeeju, to ile ja się nasłuchałam opinii, że na nic nie ma się czasu, że jest tak ciężko, że od razu jedynki wstawiają, że nauczyciele olewają i są bezlitośni, blebleble. Wiadomo, leci mi dopiero drugi miesiąc nauki, więc generalnie wszystko może się jeszcze rozkręcić, ale złapałam już trochę ocen i najgorsza moja ocena to 3, WIĘC CHYBA SOBIE RADZĘ. Serio, dla chcącego nic trudnego. Jedyne co faktycznie mnie przytłacza to słówka z Angielskiego, nie wiem ile ich jest- przy 300 się poddałam. ;)
DOJAZDY. Jeszcze przed rozpoczęciem roku szkolnego stwierdziłam, że nie. Nie dam rady, poddaję się, wygraliście wszyscy Ci, którzy mówili, że powinnam odpuścić. I faktycznie przez pierwsze 1,5 tygodnia odwoziła i odbierała mama. Aż pewnego dnia pomyślałam "Dzisiaj. Dzisiaj to zrobisz" i bez jakiegokolwiek namysłu, wróciłam. Czy byłam bezmyślna? Może. Ale posłuchałam intuicji (lub głosu serca, jak kto woli) i chyba dobrze na tym wyszłam. 'Pierwszy raz' miałam co prawda trochę ułatwiony, bo spotkałam po drodze moją koleżankę z gimnazjum, ale to wciąż oznacza, że byłam małą Weroniką w środku miasta pełnym ludzi. ;) Drugi raz natomiast jechałam całkiem sama i byłam tak zestresowana, że zapomniałam nazwy przystanku na którym wysiadałam. :D Ale zgadnijcie komu i tak się udałooo. <3
Reasumując, czy żałuje? W ogóle. Jak bardzo fajną mam klasę? 11/10. Dziękuję tym wszystkim niedowiarkom, którzy twierdzili, że sobie nie poradzę- daliście mi taką motywację, że udało mi się WSZYSTKO co zaplanowałam!
No dobra, ale o co chodzi z tym całym eksperymentem o którym mówiłam wcześniej i czemu prosiłam Was, żebyście przeczytali notkę, którą napisałam PRZED rozpoczęciem nowej szkoły? A no po to, żebyście zobaczyli jak reaguje nasz mózg w stresujących dla nas sytuacjach, jakie czarne scenariusze dla nas piszę. A ile się z tego spełniło? No właśnie.. Wiecie ile ludzi mi mówiło, że może jednak powinnam zmienić decyzje, bo sobie mogę nie poradzić? Ile ludzi mówiło, że ta szkoła jest zła, ciężka, ŻE MNIE ZNISZCZY? Prawie wszyscy. Ale ja postanowiłam mieć tzw. klapki na oczy i iść swoją ścieżką i sprawdzić jaką siłę ma nasz umysł i jak społeczeństwo nami manipuluję. Bo przecież gdybym się ich wszystkich posłuchała uczyłabym się pewnie ekonomii- czegoś czego nienawidzę. Wszystkie blokady są w naszej głowie. Ludzie wylatują w kosmos, a Ty boisz się zamieszkać w swoim upragnionym miejscu? Zrób im wszystkim na złość i pokaż, jak bardzo się mylili! Niech Ci, którzy życzą Wam źle będą Waszą motywacją.
Kocham, Nika.
PS. Powracam ze systematycznym pisaniem postów, mam nadzieję, że tęskniliście, bo ja bardzo! Do zobaczenia za tydzień!

4 komentarze :

  1. Dobra, przeczytałam wszystkie posty na blogu w jakieś 30 minut SUKCES XDD

    OdpowiedzUsuń
  2. cieszę się bardzo, że jest dobrze! najważniejsze to trafić na fajnych ludzi w klasie, to już połowa sukcesu! a już nauczyciele z powołania, o których piszesz, to skarb! oby tak było do końca. fajnie że się nie poddałaś i uwierzyłaś w siebie! :) pozdro i przytulam :*

    U mnie w przyszłym tygodniu rusza konkurs - do wygrania super gadżety, np power bank i głośnik bluetooth - tutaj info: http://sandrowo.blogspot.com/2016/10/zapowiedz-konkursu-do-wygrania-power.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Trochę Cię nie było. No ale jak się przyznałaś - przerwa dała Ci nowe, podejrzewam, lepsze nastawienie to wybaczamy Ci :D Ojej. Ale jesteś emocjonalną osobą. Mega się stresowałaś - niepotrzebnie! Z tego co pamiętam w poprzednim poście mówiłam Ci, abyś się nie martwiła i że będzie dobrze. Miałam rację? MIAŁAM :P Słówka z angielskiego - ;_: Mimo wszystko są ważne! Im więcej znasz tym lepiej :D Gratuluję takiej siły, uporu w dążeniu do celów! Ciągle udowadniasz, że Twój wózek w niczym Cię nie ogranicza! Wręcz przeciwnie. Jak dla mnie radzisz sobie lepiej od niejednej pełnosprawnej osoby. Nic, tylko Cię podziwiać ^^ Dzięki! Pokazałaś mi, że trzeba iść swoją drogą! Bardzo się cieszę na regularne posty :) Pozdrawiam
    ludziesamotni.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo się cieszę, że pomimo wózka pniesz się w górę i osiągasz nowe cele! ;*
    Pozdrawiam RONN

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz, bo to on wywołuje uśmiech na mojej twarzy!
*nie uznaję czegoś takiego jak obs za obs itd
*Wchodzę w linki, które podajecie pod komentarzem TYLKO WTEDY, jak widzę, że post został przeczytany. :)
Miłego dnia! :*

Believe © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka