No hejka!
Dzisiaj pisze dla Was posta z telefonu! Odcieli mi internet, głupki. :/ Na szczęście na pomoc przychodzi mi mój pakiet internetowy, czas zobaczyć jak działasz, skarbie. :D Długo zastanawiałam się co tu dzisiaj napisać, bo jednak aplikacja bloggera ma dużo ograniczeń i nie mogę zrobić tutaj wszystkiego, co mogłabym zrobić na komputerze, lecz wymyśliłam! Dużo osób nie rozumie mojej fascynacji serią Harrego Pottera i okej, rozumiem, nie każdemu może się spodobać, ja jednak chciałam pokazać Wam, że w tym filmie nie chodzi tylko o magię. Nie chodzi tylko o jakiś inny świat. Ja bym powiedziała, że magia jest tu tylko dodatkiem. I nie wiem czy tylko ja tak mam, ale bardzo utożsamiłam się ze wszystkimi bohaterami tej serii i jak słyszę, ze Harry Potter demoralizuje, to mam ochotę trzasnąć komuś książką w łeb. Zresztą zaraz zobaczycie dlaczego.
Harry Potter- zacznijmy od głównych bohaterów. Jest to postać wyjątkowa, wnosząca wiele do mojego życia.Przede wszystkim nauczyłam się, że NIGDY nie warto rezygnować ze swoich marzeń, celów, trzeba pomagać każdego, nie ważne czy był naszym wrogiem czy przyjacielem. Tak trzeba i tyle. Powinniśmy również szanować swoje rodziny, rodziców, bo niestety- w każdej chwili możemy ich stracić. Uwielbiam go za to, że przez 7 książkowych tomów, a 8 filmowych części nie tracił pogody ducha i swojej dziecięcej wrażliwości. Zawsze wchodził tam gdzie nie powinien, ale przez to dotarł tam gdzie dotarł. Masło maślane, wiem, ale mam nadzieję, że zrozumiecie o co mi chodzi.
Hermiona Granger- Hermiona za to pokazała, że nauka i zdrowy rozsądek czasami się przydaje, no i jeżeli oglądaliście choć raz HP to wiecie ile razy razy Hermiona wyciągała chłopaków z tarapatów. Oprócz tego też wielkie poświęcenie, kiedy na przykład CZYŚCIŁA PAMIĘĆ RODZICÓW! Wiecie jakie to musiało być straszne, kiedy miała gdzieś z tyłu głowy, że jej właśni rodzice nie będą wiedzieli kim ona jest?! Nie mogę sobie tego wyobrazić.
Ron Weasley- Tutaj głównie poświęcenie dla przyjaźni. Ile razy Ron się czegoś bał, ale dla bezpieczeństwa swoich przyjaciół pomógł im, mimo gigantycznego lęku przed np. pająkami czy ogólnie czarną magią. U niego cenię również to, że był takim gapą. Naprawdę. Zawsze potrafił rozluźnić atmosferę i przestać myśleć o kłopotach, które czyhają za rogiem, kiedy inni się zamartwiali. Nie raz brakuje Nam tego w życiu codziennym, prawda? Takiego spokoju mimo wszystko.
Fred i George Weasley- idealnie odzwierciedlenie rodzeństwa. Ciągłe przekomarzanki, spięcia, jednak jak to się mówi "w kupie siła!" I kiedy już znajdą nić porozumienia to razem są nie do zdarcia. Kiedy jednak Fred umiera, George bardzo przeżywa śmierć bliźniaka i ten moment zawsze wzrusza mnie do łez, mam wtedy czas refleksji i zawsze za bardzo się wczuwam i płacze. ZAWSZE. No w każdym razie bliźniacza czy ogólnie rodzeństwowa (? :D) miłość jest nie do zerwania.
Albus Dumbledore- był bardzo oddany hogwartowi, jestem pewna, że kochał tą szkołę i opiekował się nią najlepiej jak mógł. Wydaje mi się, że każdego ucznia traktował jako… wnuka/wnuczke? Syna/córkę? Nie wiem, ale wiem, że jako kogoś bardzo bliskiego. Bo przecież za byle kogo nie oddaje się życia, prawda? Ciarki mi przechodzą jak o tym piszę. Tak, opiekuńczość to jego jedna z najlepszych cech.
Luna- tutaj krótko ją opisze, nie ma co się rozwodzić, po prostu to że ktoś według innych wygląda na pomylonego, nie znaczy że nim jest. I to tyczy się wieeelu ludzi. :)
Draco Malfoy- tak, od niego też można się naprawdę wiele nauczyć. Nikt mi nie powie, że są ludzie, którzy są w 100% źli, że nie ma w nich ani kropki wrażliwości, kieruje nimi tylko chciwość, nienawiść, pogarda innymi. Może Ci ludzie, których uważasz za złych potrzebują tak naprawdę pomocy? Znaku, że to co robi jest niestosowne? Może dzięki Tobie odnajdzie światełko w tunelu? Draco został zmuszony do złych działań. Rodzice go tak wychowali, on nie rozumiał , ze to co robi jest okropne… ON BYŁ WRAŻLIWYM CHŁOPAKIEM! W każdym jest chociaż kapka dobroci.
Voldemort- żądza władzy, szlachetne pochodzenie i uprzedzenia mogą zniszczyć. I takim też sposobem zniszczył siebie.
Snape- moją ulubioną postać zostawiłam na koniec. Nawet nie wiem od czego zacząć. Nie oceniajmy ludzi po okładce. Nie wiemy jacy są, kim są, co przeżyli, a jak zwykle oceniamy, "bo wygląda dziwnie". Kto oglądając Harrego Pottera po raz pierwszy stwierdził, że NAPEWNO będzie złą postacią, przejdzie na ciemną strone mocy itd? Tak, ja też. I kiedy obejrzałam ostatnią część byłam W TAKIM SZOKU, ŻE WTF?! I kiedy już ochłonęłam, pomyślałam "kurde, to była tylko postać, a co jak ja oceniam tak ludzi podświadome?" I od tamtego czasu staram się kontrolować moje myśli i słowa na temat innych ludzi. Nawet nie wiecie jak mi przykro było I NADAL JEST, kiedy dowiedziałam się, że Alan Rickman nie żyje. Po prostu to był taki cios, że sobie nie zdajecie nawet sprawy.
Mam nadzieję, że taka forma Wam się spodobała piszcie wasze odczucia i zapraszam do dyskusji! Do następnej notki! :*