Recenzja pierwszego numeru polskiej edycji VOGUE

Hej wszystkim! 
Na samym początku chciałam wam baaardzo podziękować za wsparcie jakie od was otrzymałam i tak miłe przywitanie! Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy i jak bardzo się stresowałam. Takie samo wesparcie dostałam od moich znajomych, to było tak niesamowite. Jesteście najlepsi, ale to już wiecie. Notka miała być już tydzień temu, ale nie dotarł do mnie najważniejszy produkt, wiec musiałam trochę poczekać. :P po tytule już pewnie wiecie o czym mówię, bo dzisiaj będzie recenzja pierwszego polskiego vogue’a!
 Na wstępie powiem, ze ja nie jestem za bardzo luksusową i wymagającą czytelniczką, także weźcie to również pod uwagę, ale byłam tak podekscytowana tym pierwszym numerem, że grzechem byłoby nie wspomnienie o nim tutaj! Vogua śledziłam głównie przez internet zaraz po różnych pokazach i fashion week’ach, ale również w swojej kolekcji mam jeden amerykański egzemplarz z października 2017 roku, wiec miałam już do czynienia z tym magazynem. Jest to czasopismo dosyć odbiegające od tego, do którego jesteśmy przyzwyczajone, ponieważ jest to całkiem gruba „księga” (362 str) z duża ilością luksusowych reklam (aż 151 str!), ale o tym zaraz wspomnę. Postaram się omówić zarówno plusy, jak i minusy tego magazynu, także jeśli jesteście zainteresowane to zapraszam! 
Zacznę może od czegoś, co się bardzo rzuca w oczy i coś, co wywołało mnóstwo kontrowersji, czyli okładka. Mi się osobiście okładka bardzo podoba. Być może i jest dosyć ponura i czarno-biała, ale uważam, ze to bardzo fajnie komponuje się z tym napisem „vogue”. Bardzo na plus jak dla mnie jest brak tych bocznych napisów, które zasłaniały cała okładkę co ma miejsce np w Amerykańskiej edycji i wielu innych. Kolejna rzecz- jak dowiadujemy się z magazynu zdjęcia były robione pod koniec listopada, czyli w jesień, a niestety ta pora roku charakteryzuje się burą i smutną pogodą, a gdyby zdjęcie było robione na ciepłych Karaibach to myśle, ze okładka nie byłaby aż tak Polska jak jest teraz, a o to właśnie redakcji chodziło- aby pierwszy vogue wypuszczony w Polsce był jak najbardziej polski. No właśnie, jeśli o polskość chodzi... Głównym oskarżeniem co do tej okładki jest Pałac Kultury i Nauki, który, jak wiemy, został wybudowany przez ZSRR w czasach PRL-u co powoduje, że traci on swoją „polskość”. Ale kurde. Nie chce tutaj wchodzić w tematykę polityki, ale przecież PKiN jest silnie kojarzony z Polską, Warszawa itd. Gdybyście zapytali turystę co kojarzy mu się z Polską to napewno na którymś miejscu byłby ten budynek. Chcąc, nie chcąc, stał się on nasza wizytówką. Oprócz tego na okładce widzimy dwie POLSKIE Top modelki znane na całym ŚWIECIE- czyli Anja Rubik i Małgorzata Bela. Jedyne co mi w tej okładce może przeszkadzać to bardzo widoczny smog (który notabene niestety również jest dosyć Polski :D). Ale prawda jest taka, że zapytawszy się mamy co sądzi o okładce to powiedziała „nie wiem, może trochę zajeżdża PRL-em”, wiec myślę, ze odczucia mogą się różnic w zaleznosci od wieku, chociaż wciąż mam wrażenie i nadzieje, że to lekka nadinterpretacja. Napiszcie koniecznie wasze odczucia na ten temat i co wy o tym myślicie, a ja przechodzę już do środka magazynu. 
Pierwszą fajną rzeczą, która rzuciła mi się w oczy było zdjęcie całej redakcji: 

Co prawda nigdy nie miałam pierwszego wydania jakiegoś magazynu w rękach na dłużej, ale nie spotkałam się jeszcze z takim „przywitaniem” ze strony team’u, co według mnie jest bardzo miłym gestem. 
Ogólnie same teksty również były bardzo ciekawe, np. artykuł o tym, jak social media zrewolucjonizowały domy mody. Jak ogólnie moda musiała się dostosować do technologii, potrzeb konsumenta itd. Nigdy, przyznaje się szczerze, nie patrzałam na to w ten sposób, a okazuje się, że wiele firm przez to zbankrutowało. 


Albo o dwóch kobietach, które opowiadają jak wyglądała (albo w sumie nie wyglądała) moda za czasów PRL-u. 
naciśnij i przybliż, żeby przeczytać
Jeśli chodzi jeszcze o plusy to napewno jest to cena. Vogue kosztuje 16,90., czyli nie tak źle jak się spodziewałam, a tak jak wspomniałam na początku, dostajemy do przeglądania 362 strony. Dodatkowo w środku możemy znaleźć jakieś mini gratisiki jak np. Trend book, wiosna 2018 z Sephory:

A w nim, oprócz najnowszych produktów, są również propozycje i, jak sama nazwa wskazuje, trendy makijażowe. 
Poza tym vogue emanuje taka fajna girl power, przez te wszystkie artykuły, reklamy itd. No i warto zauważyć, ze jest łatwo dostępny, bo w wielu kioskach już zdążyłam go wyhaczyć. 
No ale żeby nie było za miło bez minusów również się nie obyło. Pierwszym, który chciałabym zauważyć jest conajmniej dziwna sesja Anji Rubik i... innych przedmiotów. Sesje wykonał ten sam fotograf co okładkę i został on poproszony o sfotografowanie rzeczy i osób, które mu się z Polską kojarzą. 

Tutaj np. mamy rzadki okaz Anji Rubik wijącej się na ziemniakach. 


A tutaj na górze piachu, błota i Bóg wie co jeszcze


A tutaj te zdjęcie po prawej stronie jest po prostu nieestetyczne. Jestem w stanie jeszcze zrozumieć, że samolot z orłem, metro itd, ale kadr to taki 2/10


Tutaj kolejny rzadki okaz Rubik na kapuście. SPOJLER ALARM! Cebuli nie będzie niestety. :/ 



No i ostatnie, to mnie akurat rozśmieszyło, bo po lewej stronie mamy jakże polskie danie czyli ostrygi a po prawej piękne buty i rajstopy uwalone błotem. Czy to jest ta sztuka? 
Kolejna rzecz to REKLAMY. I jak gdyby, okej, miałam wczesniej styczność z voguem i zdawał sobie sprawy, ze jest on po części takim katalogiem reklam, ale wydaje mi się, że w polskiej edycji jest tego trochę więcej, bo przecież u nas reklamy stanowią około 40%! Ale tutaj nie jestem pewna, może gdzieś indziej tez tak jest i to tylko moje złudzenie, poprawcie mnie jeśli sie mylę. 
I ostatnia rzecz, która mną po prostu WSTRZĄSNĘŁA jak to zobaczyłam, a mianowicie na samym końcu, na ostatniej stronie mamy co? HOROSKOP moje drogie. :))) 

Nie mogłam uwierzyć, że w tak nowoczesnej gazecie, która tak jak powiedziałam wczesniej ukazuje siłę kobiet, niezależność i te sprawy a na końcu dają nam do przeczytania horoskop. Średniowiecze, czy to ty??? A w kolejnym numerze co, krzyżówka? 
Ale reasumując, uważam, że pierwsza edycja polskiego vogue’a to naprawde historiczny moment dla polskiej branży modowej i ja przynajmniej nazbierałam więcej plusów niż minusów oraz obiecałam sobie, że będę tę gazetę kolekcjonować. Ale jestem szalenie ciekawa co wy o tym wszystkim myślicie, jak się na to zapatrujecie? Powiem szczerze, ze dość sporo pracy zajęła mi ta notka, ale taka praca to czysta przyjemność! Ale będzie mi miło, jeśli docenicie poświęcony czas i skomentujecie ten post. :) 
Ja się z wami narazie żegnam, życzę wam cudownego tygodnia i pamiętajcie, ze jesteście najlepsi i piękni. :*
Love, Nika. 

Czytaj dalej »

Life update czyli co się ze mną działo przez 5 miesięcy?

Długo się zastanawiałam czy cokolwiek tutaj jeszcze napisać. Zastanawiałam się czy warto, czy ktoś chce mnie tu jeszcze czytać, czy ktoś pamieta. Biłam się z myślami przez jakiś miesiąc, aż w końcu dzisiaj sobie zadałam pytanie „co ci szkodzi? Co masz do stracenia?”, No i otóż to, do stracenia nie mam nic, mogę jedynie wiele zyskać- was. 
Czemu nie było mnie prawie pół roku? Powodów jest kilka- po pierwsze, jakkolwiek głupio to nie zabrzmi, dopadł mnie brak weny i uczucie wypalenia. Nie miałam pomysłów a czułam presję, ze notka powinna się pojawić. Nie miałam tez czasu i tak naprawdę niby mogłam tworzyć jakieś mniej wymagające materiały, z gorszymi zdjęciami albo z krótsza treścią (co zreszta robiłam w paru ostatnich notkach, z których nie jestem do końca zadowolona), ale moja dusza perfekcjonisty (która bardzo utrudnia mi życie) nie pozwalała mi dodawać mniej estetycznych materiałów na dłuższa metę. Chciałam, żeby wszystko było dopracowane, miło się czytało i po prostu żeby cieszyło oko a przy tym nawale nauki i stresu nie byłam w stanie tego robić. Generalnie ja i tak nigdy nie jestem zadowolona w 100% z tego co dodaje, zawsze uważam, ze mogłam coś zrobić lepiej dlatego tez wolałam nie katować siebie i nie dodawać wcale, zrobić sobie „mała” przerwę na jakiś czas, niż dodawać coś „na odwal”. Kolejna sprawa jest to, ze po prostu, przez te 5 miesięcy dużo się w moim życiu wydarzyło rzeczy, o których nie chce tutaj mówić, ale musiałam najpierw poukładać swoje sprawy i siebie, żeby móc porządnie zająć się wami. Ale spokojnie, wszystko jest już ustabilizowane i myśle, ze podzielę się z wami moimi lekcjami, które wyciągłam z tych trudności już wkrótce. Mam nadzieje, ze zrozumiecie, wybaczycie i zostaniecie ze mną mimo wszystko. Tęskniłam za pisaniem i za wami przede wszystkim bardzo, nieraz do głowy wpadły mi pomysły na notki, których przez ta przerwę nie mogłam zrealizować, ale spokojnie, wszystkie są zapisane i mam nadzieje, że niedługo ujrzą światło dzienne. A co tam u was? Co się pozmieniało? Nawet nie wiecie jak wyczekuje waszych odpowiedzi. I jak bardzo się stresuje… miałam tutaj pare swoich ulubionych dziewczyn, z którymi systematycznie komentowaliśmy sobie posty a teraz nawet nie pamietam ich nazw. :( mam nadzieje jednak, ze one z blogowania nie zrezygnowały i odezwą się w komentarzach, napewno od razu was poznam! Jeśli chodzi o takie plany odnośnie mojego bloga to chciałabym wrócić do wrzucania notek raz w tygodniu w okolicy weekendu, ale (!) nic nie obiecuje. Nie chce doprowadzić się znowu do tego stanu, ze nie mam ochoty ani siły pisać i czuje tą przytłaczająca presję. Więc jeśli będę miała ochotę, pomysł i czas to notka się pojawi. 
Z góry dziękuje za wyrozumiałość, jesteście najlepsi, buziaki, Nika. 
……………………………………………
Instagram- @nikabialczak
Czytaj dalej »

Za co bywam WDZIĘCZNA

Wdzięczność... jest to cecha, której poszukuje u innych osób a którą coraz ciężej w dzisiejszych czasach jest znaleźć. Dlaczego jest tak bardzo dla mnie ważna? Otóż, jest to po prostu bardzo dobra cecha, pokazująca wrażliwość człowieka. Kiedy mamy świadomość czyjejś pomocy/ jakiś dobrodziejstw i po prostu je doceniamy. Z drugiej zaś strony dobrze czasami zastananowić co dobrego mamy w swoim życiu, za dziękujemy, za co jesteśmy wdzięczni. Pomaga nam to docenić wówczas te rzeczy. Dzisiaj chciałabym się podzielić z wami właśnie paroma moimi powodami. 
Jestem wdzięczna za to że: 
  • Mam gdzie mieszkać
  • Mam cudownych rodziców 
  • Mogę coś zjeść kiedy tylko zrobię się głodna 
  • Mam świetnych znajomych i przyjaciół 
  • Mam swój piękny, mały pokoik
  • Mam mojego małego pieska
  • Miałam możliwość pojechać na koncert idola
  • Spełniam swoje marzenia
  • Robię to co kocham i ludzie to czytają
  • Mam swój wózek, dzięki któremu mogłam wyjść do ludzi
  • Mam mnóstwo cudownych wspomnień
  • Mam starszego brata, który jest dla mnie dużym autorytetem
  • Mogę popełniać błędy i się z nich uczyć 
  • Mam dostęp do edukacji
  • Żyje w wolnym kraju 
  • Właśnie leżę w moim łóżku i słucham ulubionej muzyki
  • Dzisiaj wyszło słońce 
  • Mam najlepszych czytelników na świecie
  • Zawsze mimo wszystko myśle pozytywnie
  • Poznałam w swoim życiu mnóstwo ludzi
  • Ludzie mnie akceptują 
  • Moi rodzice są zdrowi
Dzisiaj taki krótszy post, bo nie zawsze liczy się ilość, a jakość/ przekaz. Mam nadzieje, ze mimo tego, ze jest on krótszy niż zwykle- przypadnie wam do gustu. Kolejny post mam zaplanowany również pogadaj owy, ale troszkę dłuższy, wiec dla każdego coś dobrego. ;) a jeśli wy macie jakieś pomysły odnośnie tematów do pogadankowych postów to śmiało piszcie, przyjmuje każda propozycje, przecież musi was coś ciekawić! :P
A wy, za co jesteście wdzięczni? :)
Xoxo, Nika. <3 
Czytaj dalej »

Sun Comes Up


Dzisiaj w końcu przygotowałam dla was zdjęcia, które czekają w swojej kolejce już od lipca! Mimo, że jest to jeszcze letnia wersja, mam nadzieję, że spodobają Wam się one równie bardzo jak i mi. :)























...............................................................................................................................................................
instagram- nikabialczak
snapchat- nikaari1
Czytaj dalej »

Back to school: SPOSOBY NA NAUKĘ- SZKOLNE TRIKI I LIFEHACKI

Cześć i czołem kluski z rosołem! Witajcie w kolejnej notce z serii back to school, niestety już ostatniej, bo jak wiadomo, rok szkolny się zaczął i nie planuje już nic z tej serii dodawać. Ale! Dzisiaj przychodzę do was z czymś, wydaje mi się, bardzo przydatnym! Otóż będą to lifehacki, porady tudzież triki, zwał jak zwał, na bardziej efektywną naukę i nie tylko. Myślę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. ;) Niektóre triki oczywiście znalazłam w internecie, żeby nie było, ze wszystko sama wymyśliłam, ale do większości z nich się stosowałam lub stosować będę, wiec uważam, ze fajnie jest takim czymś się podzielić. No w końcu musimy przetrwać jakoś ten rok, prawda? :)
  1. Po powrocie do domu wzory, które były w ten dzień w szkole napisz czytelnie na karteczce i przypiąć/przykleić przy biurku np. na tablicę korkową lub zeszyt itp. Później przy odrabianiu lekcji/uczeniu się mamy ten wzór na widoku przez co go sobie powtarzamy
  2. Jeśli mamy problem, ze kiedy budzik zadzwoni, my wstajemy i go wyłączamy a tymsamym idziemy dalej spać to połóż telefon na drugim końcu pokoju i ustaw znienawidzony przez siebie dzwonek
  3. Odrabiaj zadania tego dnia co były zadane, żeby utrwalić wiedzę
  4. ustal sobie jaki kolor za co odpowiada (tak jak na obrazku poniżej) ułatwi Ci to szukanie potrzebnych informacji w zeszycie
  5.  zawsze miej przy sobie wodę i czekolade (coś słodkiego)!
  6.  miej w domu foldery/teczki od każdego przedmiotu, gdzie będziesz mogła trzymać wszystkie kartki/kserówki, które zniesiesz ze szkoły
  7. jasne,wyglądaj dobrze, ale głównie stawiaj na wygodę. maluj się i ubieraj tak, żeby nie martwić się rozmazanym tuszem czy za dużym dekoltem
  8. awaryjne 5 zł przyda Ci się na picie/kanapke jeśli zapomnisz, nie zabieraj 20 zł, bo prawdopodobnie zostawisz je w sklepiku szkolnym
  9. jeśli nie potrafisz zrobić zadania, korzystaj ze stron, gdzie wszystko jest rozpisane, ale podczas przepisywania zastanów się nad tym jak zostało one zrobione, żeby później nie mieć już takiego problemu
  10. przepisuj najważniejsze informacje z notatek/podręczników na sprawdzian, nauczysz się tylko tego co będzie Ci w danej chwili potrzebne
  11. zapisuj się na konkursy, nawet jeśli wiesz, że nie jesteś w tym dobra, nauczyciele zobaczą, że jesteś ambitna, a może tobie się poszczęści a nuż się uda. :)
Mam nadzieje, że któraś z tych porad okaże się wam przydatna i choć na chwile zapomnicie o tym, jak bardzo nie lubicie tam chodzić. ;) 
Buziaki, Nika!
Czytaj dalej »

Back to school: JAK ZROBIĆ DOBRE PIERWSZE WRAŻENIE?

Cześć i czołem! Tak wiem, długo mnie tu u was nie było, ale ten miesiąc był dla mnie naprawdę trudny i niefajny, jestem tylko człowiekiem, wiec postanowiłam dać sobie odpocząć, bo chce was tutaj zarażać pozytywną energią a nie jakimiś smętami. Ale tyle słowem wstępu, czas przejść do meritum. ;) Będąc w tej 3 klasie gimnazjum uporczywie szukałam czegoś, co mogłoby mnie zmotywować i po czym pomyślałabym "dobra Werka, dasz radę w tej nowej szkole!" I w sumie nie znalazłam nic, co by usatysfakcjonowało. Jedyne co czytałam to "zacznij rozmawiać z ludźmi!!" I jasne, rozmowa to jest słowo klucz w temacie poznawania nowych ludzi, ale ja szukałam czegoś, co będę mogła zastosować jeszcze przed powiedzeniem czegokolwiek. Takie pierwsze wrażenie. I oczywiście nie twierdzę, że moja notka odmieni wasze życie i stwierdzicie, że NO TERAZ TO JA SIĘ JUŻ NIE STRESUJE I WSZYSTKO JUŻ WIEM, bo jest to raczej niemożliwe, ale mogę wam chociaż powiedzieć co pomogło mi i może się czymś zainspirujecie.
1. UŚMIECHAJ SIĘ
Dużo i szeroko, nawet jeśli zżera Cię stres. Z uśmiechem każdy wygląda 1000x lepiej i inny ludzie od razu odbierają cię za kogoś pozytywnego z kim można pogadać. Ale oprócz tego kiedy się uśmiechamy, nawet nie do końca szczerze, to wmawiamy naszemu mózgowi, ze jest wszystko dobrze i stres się zmniejsza. Czasami niektóre myśli trzeba sobie do tej naszej głowy wcisnąć na siłę, pomaga!! 




2. NIE OKAZUJ STRESU
Może trochę kontrowersyjnie, ale uważam, że na takie "pierwsze wejście" nie dość, ze powinno się isc z wielkim, przyjaznym uśmiechem to jeszcze z głowa podniesiona wysoko. I to nie chodzi o to, aby być dumny jak paw i uważać ze jest się najlepszym i najpiękniejszym na świecie, tylko o to, aby nie iść od razu do kąta jak szara myszka, byleby nikt mnie nie zauważył, bo tak naprawdę to pierwszy tydzień jest najważniejszy i jeżeli od razu pokażesz się jako słaba i cicha- taka już prawdopodobnie zostaniesz. I jeśli o taki efekt ci chodzi- to nie ma sprawy, ale jeśli chcesz zawierać nowe znajomosci to jest to bardzo istotne. Czy jest to oszukiwanie innych? Pewnie w jakimś stopniu tak, ale to tez wiele nas uczy o samym sobie i uwierzcie mi, nie będziecie jedynymi osobami, które się stresują. ;)
3. PRZYWITAJ SIĘ Z KAŻDYM
To jest mega fajna sprawa, zwykłe "hej" was nie zbawi a może naprawdę wiele zdziałać. To pierwszy dzień- wiec nikt cię raczej nie wyśmieje, a może jedynie pomyśleć ze jesteś spoko i kontynuować rozmowę. :) 
4. SCHLUDNE UBRANIE/ ŁADNY MAKIJAŻ
To jest raczej oczywiste, ale warto na to zwrócić uwagę. Jak cię widza tak cię piszą i nikt mi nie wmówi, ze wygląd nie ma żadnego znaczenia, bo ma, jeśli widzimy kogoś, kto na rozpoczęciu roku szkolnego jest ubrany w dresy i adidasy raczej nie pomyślimy o nim najlepiej. Jasne, możemy się mylić, ale w pierwszych paru pierwszych sekunach to nasz wygląd mówi za nas. Ale tez nie przesadzajmy- ma być również wygodnie, jeśli nie potrafimy chodzić na 20cm szpilkach to ich nie ubieramy i tyle, bo będzie to wyglądać conajmniej dziwnie. Wszystko w granicach rozsądku. 
5. NIE ZADRĘCZAJ SIĘ
Wiem, ze łatwo mówić a cholernie trudno zrobić, ale odpocznijcie chociaż ten 1 dzień przed rozpoczęciem. To ostatni dzień wakacji, zróbcie coś!! Będzie co będzie i tak już nic więcej nie zrobicie a czym bardziej będziecie wyluzowani, tym lepiej się wam będzie szło na te rozpoczęcie roku. :) głowa do góry, będzie dobrze, jesteście super, idźcie podbijać świat! 
Mam nadzieje, ze pomogłam, choć trochę. :* ja jako osoba, która ma to wszystko już za sobą mogę wam powiedzieć, ze wiem co czujecie! I wiem tez, ze to wszystko minie i po miesiącu zapomnicie, ze się nie znaliście. 
Buziaki, Nika. 

Czytaj dalej »

Zafarbowałam włosy na RÓŻOWO

Cześć!
Zapraszam was dzisiaj na małą relacje z tego, jak zafarbowałam moje włosy na różowo. A dokładnie to końcówki, tworząc tym samym piękne ombre. Wszystko robiłam sama w domu przy użyciu dwóch produktów, jednego właśnie do zrobienia ombre z Loreal'a i drugiego- washout również z Loreal'a. :) od razu mówię, że zdjęcia nie są najlepszej jakości z uwagi na to, że robiąc te zdjęcia telefonem w ogóle nie pomyślałam, że mogłabym z nich zrobić relacje na blogu, ale moja koleżanka powiedziała, iż maja one swój klimat i urok, więc wstawiam! 

To są te dwa produkty, których używam i wydaje mi się, że spokojnie mogę je polecić, są łatwe w użyciu, dają piękny efekt i wygodne dla naszego portfela. :D


Moje włosy naturalnie są dosyć ciemne. Napewno ZA ciemne na jasnoróżowy kolor. :P Więc najpierw musiałam je trochę rozjaśnić, tego etapu bałam się chyba najbardziej, ale moje włosy jeszcze nie odpadły, wiec wydaje mi się, że nie jest najgorzej! I zdaje sobie sprawę, ze wyglądam tu jak ziemniak i mam na sobie worek na śmieci, ale who cares? :D

Tak wyglądały umyte i suche włosy, efekt jest dla mnie zadowalający, chociaż na tym zdjęciu nie widać tego tak dobrze jak na żywo :// No to co, czas na róż!

Wpadłyśmy z mama na świetny pomysł jak wygodnie i szybko zafarbować włosy.. Kucyki! Czułam się jakbym znowu miała 6 lat haha
No to farbuje! 

Tak wyglądały mokre włosy, już byłam zakochana! 


No i efekt końcowy.. według mnie jest przepiękny! Strasznie żałuje, ze ten kolor trzyma się (podobno) tylko do 2,3 myć.. pięknie wpłata się on w moje blond końcówki. No zreszta, oceńcie sami. :) fajne jest tez to, ze możemy tą farbę zostawić na drugi raz, jeśli nam zostanie, ale z własnego doświadczenia wiem, ze nie ma jej tam tak dużo jakby nam się zdawało. Ja w każdym razie napewno jeszcze nie raz tak zaszeleje, być może nawet z innymi kolorami. Świetna rzecz na wakacje! 
A wy już próbowaliście? :) a może chcielibyście spróbować? Piszcie, czekam na was w komentarzach! 
Love ya, Nika. 
Czytaj dalej »
Believe © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka