No hej!
Pisałam Wam w przed ostatniej notce o tym, że wyjechałam na 3tyg. turnus rehabilitacyjny w Jaworzu, więc czas na małe podsumowanie! Ja Wam teraz trochę poopowiadam i gdzie niegdzie będę wstawiać zdjęcia, które tam zrobiłam. Na wstępie powiem, że to było dla mnie mega wyzwanie, ponieważ ostatni raz kiedy byłam na turnusie miałam 11 lat, a od tego czasu mój tok myślenia się zmienił. Stałam się bardziej domownikiem, a na pewno już nie chciałam opuszczać domu na prawie miesiąc. Byłam totalnie załamana, kiedy zaczęłam się pakować i spakowałam 3/4 mojej szafy miałam płaczki w oczach, myślałam, że gorzej już być nie może. Teraz z perpektywy czasu wydaje mi się to być śmiesznie, że płakałam po nocach dlatego, że gdzieś tam wyjeżdżam, ale ja naprawdę to przeżywałam. Wiecie jak to jest, ja kocham moje łóżko, mój pokój, czuje się tu mega bezpiecznie, mam tu swoich przyjaciół, szkołe I JA MAM TO WSZYSTKO ZOSTAWIĆ?! Ja mam ten problem, że nie przywiązuje się do rzeczy materialnych, ale do miejsc. Mam nadzieje jednak, że z wiekiem mi to przejdzie, bo nie wyobrażam sobie po takim przeżyciu wyjechać na studia zostawiając mój kochany domek i wyjechać do nieznanego miasta. Ale wracając, nadszedł czas wyjazdu, ja załamana psychicznie, w ogóle porażka życiowa, ale nic innego nie zrobie, jedziemy. Dojechaliśmy, zarejstrowaliśmy się, dostaliśmy klucz do pokoju i w pierwszym momencie- przerażenie. Nie wiem czego się spodziewałam, pokój jak pokój, zaciekawy nie był, ale no chyba jasne, że nie dostane pokoju z telewizorem i łóżkiem z ikei. Przyznaje, trochę się wystraszyłam, ale odwrotu już nie było.
Pierwsze 3 dni były najgorsze, myślałam jak stamtąd uciec haha. I to nie dlatego, że personel był nie miły czy złe warunki, ja po prostu byłam przyzwyczajona do innych. Ahh, ta wygoda. Ale kiedy zaczęłam poznawać nowych ludzi i ogarniać rzeczywistość dni zaczęły mi lecieć.
|
Tak wygladaly pomieszczenia z pokojami |
Szkoła była bezproblemowa, robiłeś to na co miałeś ochotę, zbierałeś dobre oceny i luzik. Zabiegów miałam baaardzo dużo i czasami od godziny 8 rano do godziny 8 wieczorem miałam zajęcia, więc jak się wdrążyłam w cały ten plan, nie miałam nawet czasu zastanawiać się 'co by było gdyby…'. Chodziłam często na spacery, byłam w muzeum fauny i flory oraz robiłam mnóóóstwo zdjęć przyrody, bo było co podziwiać!
Tak Nas jednego dnia zasypało. <3 o takiej zimie marzyłam!
Ale muszę Wam powiedzieć, że drugi tydzień zleciał mi już tak szybko! Jak przez palce. Już wszystkich znałam, i wiecie jak to jest- najgorzej przełamać pierwsze lody. A potem trzeci tydzień ze świadomością, że za 7 dni wyjeżdżasz jest najcudowniejszym tygodniem na świecie, haha! Kiedy przyszedł dzień wyjazdu byłam gotowa na wszystko! Taka byłam stęskniona za tatą, psem i wszystkim, że ledwo sie powstrzymałam, żeby nie uronić łez. Najbardziej brakuje mi chyba (jeśli chodzi o zabiegi) wanny z hydromasażem, była GENIALNA! :D
Poznałam naprawdę cudownych ludzi, bardziej lub mniej chorych, ale mam z nimi kontakt do dziś! Czy wrócę? Nie wiem. Nawet nie wiecie ile mnie to kosztowało, myślę, że jak bym pojechała z kimś to będzie mi raźniej. Ale ogólnie to była naprawdę super przygoda i zaczęłam rok z wielkim kopem w tyłek! Polecam!
Ja już się z Wami żegnam, mam nadzieję, że dotrwaliście do końca i życzę miłego tygodnia, bye!
.......................................................
Snapchat:
Instagram: